W związku z licznymi doniesieniami o proteście przed gmachem Sądu Najwyższego i działaniami podjętymi w związku z tym przez Pierwszego Prezesa Sądu Najwyższego warto podkreślić, że żadne z haseł protestujących nie dotyczy spraw prowadzonych w Sądzie Najwyższym (w szczególności SN nie miał styczności ze sprawą Zygmunta Miernika).
Aktualne stają się w tej sytuacji pytania - czy konstytucyjne prawa do krytyki, wyrażania swoich poglądów i uczestnictwa w zgromadzeniach nie są niczym ograniczone?
Pytania te nasuwają się wobec deklaracji protestujących, że ich celem jest wtargnięcie do budynku Sądu Najwyższego i jego okupacja. Trzeba je postawić także ze względu na treść haseł i publicznych wypowiedzi protestujących, wygłaszanych przede wszystkim przed gmachem SN. W jednej z tych wypowiedzi określono sędziów Sądu Najwyższego jako „szajkę zbrodniarzy”, w innej jako „czerwoną hołotę”. Warto przypomnieć, że w 1990 roku dokonano weryfikacji wszystkich sędziów SN, a sam Sąd jest jednym z konstytucyjnych organów państwa, którego znieważanie godzi w autorytet Rzeczypospolitej Polskiej i jest karalne (zob. art. 226 § 3 k.k. i art. 49 § 1 k.w.). Trudno akceptować tego typu określenia, tak w odniesieniu do Sądu, jak i Sejmu, Senatu, Rady Ministrów i innych organów, o których mowa w Konstytucji.
Postawione na wstępie pytania uzasadnione są także utrudnionym dostępem do Sądu dla obywateli i pracowników. Utrudnienia te trwają już od 25 sierpnia br.
Pierwszy Prezes Sądu Najwyższego jest osobą odpowiedzialną za funkcjonowanie SN i jego siedzibę. W tym stanie rzeczy trzeba uznać, że obowiązkiem Pani Prezes Małgorzaty Gersdorf było zawiadomienie stosownych organów o zaistniałej sytuacji i podjęcie działań mających na celu zapewnienie bezpieczeństwa osobom wchodzącym do gmachu SN. W przypadku realizacji planów okupacji budynku SN i uniemożliwienia jego funkcjonowania, z pewnością zadano by pytanie, co uczyniły władze Sądu, aby temu zapobiec.
Michał Laskowski
Rzecznik Prasowy Sądu Najwyższego